Forum www.wormsandbionicle.fora.pl Strona Główna www.wormsandbionicle.fora.pl
Forum o Worms, Bionicle oraz Hero Factory
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Oficjalne Story Forum- Pamiętniki Zła
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wormsandbionicle.fora.pl Strona Główna -> Fan Fic & Work
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy podoba wam się mój FF?
Tak
100%
 100%  [ 3 ]
Nie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
Amon Sol
AMON
<b><u>AMON</b></u>



Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:54, 31 Paź 2008    Temat postu: Oficjalne Story Forum- Pamiętniki Zła

W tym temacie pojawią się opowieści na temat przeszłości Krahkanuvy.

Nowy Dyktator
1. Początek
Cytat:

Dawno, dawno temu, w pustce wszechświata pomiędzy dobrem a złem, toczyli walkę dwaj bogowie.
Jeden bogiem światła i dobra był. Jego bronią wielka włócznia była, symbol jedności i sprawiedliwości.
Drugi bogiem ciemności, i zła wszelkiego był. Jego bronią oprócz powikłanych kłamstw był długi miecz, symbol wojny i niezgody.
I tak przez milenia toczyli swą odwieczną walkę, po to by utrzymać wszechświaty i jedność je łączącą.
Lecz, dnia pewnego, stało się coś złego.
Otóż, ów Bóg zła, imieniem Kraahkun, uwikłał intrygę dla swojego świetlistego brata. Zabił go, niszcząc równowagę, a sam podzielił jego los; bo zło nie może istnieć bez dobra i dobro nie może istnieć bez zła.
I tak wszechświat, jeden, wielki, podzielił się na wiele mniejszych, samemu bez mocy obu bogów nie mogąc się utrzymać w całości.
A sam Kraahkun, rozbity został na kawałki swej esencji. Jego serce z zaklęta w nim świadomością boga mroku, opuściło boską pustkę i podróżowało po wszechświatach.
Rozbijało się o ciała niebieskie, co odłamywało z niego mniejsze okruszyny.
Dotarło do świata istot pokrytych na zewnątrz żelaznym pancerzem i wypełnionych naturalnym życiem wewnątrz.
Tam stworzył sobie ciało, podobne do ciał mieszkańców tego dziwnego świata. Stoczył wiele wojen i poległ w wielu próbach odzyskania swego pierwszego ciała.
Kiedy jego dusza została wygnana, trafił na pobliską planetę, i tam utworzył takie samo ciało. Był ten świat wiele razy większy niż poprzedni na jego drodze.
Był to świat z którego mógłby znów wspiąć się na szczyt mocy i potęgi, którą dzierżył przed początkiem czasu…


Kraahkanuva stał na zwłokach pokonanego wroga. Wokół stali jego żołnierze i patrzyli dumnie na swego wodza. Był on w innym pancerzu niż zwykle, ten był bardziej kolczasty, bestialski i dostojny zarazem. Lecz kolorów z srebrnego i czarnego nie zmienił. To był jego znak rozpoznawczy. Wróg jeszcze dyszał pod stopami dostojnego pana. Kraahk uniósł swój wielki obosieczny miecz i opuścił go na gardło pokonanego i upokorzonego wrogiego żołnierza, właściwie dowódcy przeciwnej armii. Ale Toa Cienia nie zbaczał na to. Mordował wszystkich wrogów, bez względu na płeć, rasę, wiek czy rangę.
- Kolejny poległy w mojej drodze do zwycięstwa- zaczął cicho- naszej drodze! Naszej drodze do zwycięstwa i władzy. Kiedy uzyskam znów rangę boga, wy będziecie moimi generałami, sekretarzami i sługami uniżonymi. I wreszcie, będziemy rządzić Allversem! I nikt nie stanie na naszej drodze. Nikt, a nikt!
- Niech żyje wielki Kraahkun!- Toa cienia strzelił szybko promieniem cienia w gardło żołnierza który zakrzyczał. Ten martwy i w skurczu pośmiertnym padł na ziemię w połowie spopielony. Inni odwrócili oczy od tego strasznego widoku.
- Nie jestem Kraahkun! Nie jestem bogiem, dlatego póki co nie jestem wart tego imienia! Kiedy osiągnę boskość, wtedy możecie mnie wołać mym prawdziwym imieniem!
- Więc niech żyje Kraahkanuva! Hej! Hej! Hej!- krzyczeli wszyscy. Z nieba spadł wielki czerwony ptak. Usiadł przy toa cienia. Ten zwinnym saltem wskoczył na zwierze, złapał za łańcuchy i pociągnął że Rahi aż ryknęło.
- Za mną!- Krzyczał dumnie wielki dyktator. Świat dopiero miał go poznać.
Tymczasem na odległej wyspie, w stolicy Ecotor, mieście państwie, rada rządząca, usłyszawszy o nowym dyktatorze rozpoczęła dyskusję.
- Nie możemy dopuścić do tego by ten śmieszny mały dyktator nam zagroził!- powiedział radny Murulex.
- Drogi Murulexie! Nie pozwól by złość i strach tobą owładnęły!- mówił sekretarz Raterl, jak zawsze w cynicznym tonie.
- Biada, biada wam bracia! Biada powiadam! Nie dopuśćcie by strach, ciemnota i naiwność wami zawładnęło!- histeryzował mądry Menikles. Był przerażony najbardziej ze wszystkich 5 radnych.
- Słuchajcie, niech wielmożny Norvan Alfa zdecyduje, co począć!- krzyczał nowy członek rady, młody i porywczy Iceagex (czyt. Ajsejdżeks).
Duży fotel w koncie pokoju obrócił siedział tam szef rady, Norvan Alfa. Jego ciało było wątłe, jego głowa nieproporcjonalnie duża, nogi zbyt małe by mogły być użyte do chodu. Wszystko dostojnie przykrywał biało-zielony płaszcz. Głowa miała na czole duży zielony kryształ, który był wypełniony energią. Przemówił głosem dostojnym, lecz mówionym telepatycznie, gdyż jego usta z biegiem ewolucji zanikły.
- Musimy go zniszczyć. Wyślemy płatną morderczynię. Najlepszą po tej stronie globu.
- Ale jaką?- któryś przerwał- która? Toż jest ich wiele! Jakież jej imię jest?
- Zwą ją Spatia, Toa Elektryczności.

2. Metamorfoza
Cytat:

Kraahkanuva leciał wiele metrów nad swoim wojskiem. Było to wojsko barbarzyńców, toa, lub jakichś wojowniczych matoran.
Nie sądził że wkrótce dojdzie do najważniejszego momentu w jego życiu.
- Jest osowiały- powiedział jeden z żołnierzy do drugiego- Myślisz że coś przeczuwa? Od kilku dni maszerujemy bez skutku.
- Będziecie maszerować dłużej jeśli będziecie gadać a nie przebierać nogami!- burknął trzeci.
Tymczasem, na innej planecie, Metroleksie, dwaj bracia toczyli pojedynek.
- Ty głupcze, nie pokonasz mnie!- Krzyczał Akarax.
- Nie poddam się- zadrwił z niego Brikfest.
Akarax zamachnął się mieczem i uderzył w ramię Brkfesta.
- Brawo! Jednak czegoś się nauczyłeś!- ucieszył się Brik. Teraz dopiero można było poznać że miecze są drewniane, a walka udawana. Przybyli piątkę, i uderzyli barkami jak przyjaciele.
- Jeszcze jedna rundka?
- Nie, musze iść do domu.- powiedział Akarax.
- Jak chcesz.- powiedział jego brat. Pokiwali do siebie i się rozeszli. Akarax tej nocy śnił o czymś niezwykłym.
Śniło mu się, że jest wielkim wojownikiem i podróżnikiem. Pokonuje wielu wrogów, demonów. Aż w końcu, spotyka bogów, którzy w nagrodę za jego męstwo i odwagę, dają mu moc. Może z niej skorzystać tylko raz do jednej rzeczy. I… sen się skończył.
Obudził się w środku nocy. Nie wiedział co się stało, wydawało mu się że sen był prawdziwy.
Wyszedł z domu i poszedł na przystań. Tam usiadł na pomoście. Rozmyślał nad tym co mu się śniło.
- Kiedy przestaniesz lunatykować?- zapytał go głos zza niego.
- Jan nie lunatykuję- powiedział Akarax.- Wiesz Brik, miewasz czasem sny które zdają się być prawdziwe?
- Nie- powiedział stanowczo- ale co się stało?
W innym miejscu świata, Iceagex trenował na zamku Rady. Był jak na jednego z członków Rady- istot statecznych i inteligentnych- bardzo impulsywny i można go było łatwo wyprowadzić z równowagi. Nie znał spokoju, a jeżeli już go osiągnął, to wszyscy mówili że to „cisza przed burzą”. Inni jeszcze głosili że dostał się na szczyt władzy Ecotoru (ówczesnego imperium gospodarki i kultury, zajmował taką pozycje jak w naszym świecie dziś Stany Zjednoczone) dzięki pochlebianiu jego ważnym urzędnikom. A w tym to był on dobry. Kłamał tylko po to żeby osiągnąć swój cel.
Akarax postanowił wrócić do domu i się przespać. Kiedy kładł się do łóżka, zobaczył za nim coś dziwnego przykrytego złoto fioletowym materiałem. Przypomniało mu się że widział to w swoim śnie. Podszedł bliżej i odkrył materiał. Pod nim znajdowała się spora, kula złożona ze złotego światła.
Brika cos niepokoiło kiedy odchodził od drzwi domu Akaraxa. Odszedł kilkanaście metrów od niego i zobaczył w oknie światło. „Pewnie się bawi swoją mocą” pomyślał. Ale przeczuwał coś złego.
Wbiegł do domu, wbiegł na schody i wpadł do pokoju brata. Akarax dotykał kuli światła. Już miał ją przyłożyć do swego światełka sercowego gdy Brik krzyknął zaniepokojony.
- Co ty robisz? Co to jest?!- zapytał.
- Nie wiem, ale to tez mi się śniło.- odpowiedział rozkojarzony Akar.
- Nic mi nie mówiłeś o kuli światła, a coś tak dziwnego bym zapamiętał!
Nie było czasu na pogaduszki. Kula weszła w serce Akara. Zaczął on zmieniać kolory, z niebiesko-zielonego na czarno-srebrny.
Kula całkiem znikła, a Akarax wstał z ziemi. Brik z przerażeniem przypatrywał się metamorfozie brata.
Kraahkanuva zobaczył na horyzoncie jakąś mieścinę. Była pełna matoran rzemieślników.
- Hmmm… tutaj znajdziemy broń i transport, a moi żołnierze nie będą mi dalej marudzić!- pomyślał Kraahk.
Dał znak żołnierzom i ruszyli do ataku. Biegli na przód w barbarzyńskim okrzyku. Matoranie w całym mieście rozproszyli się w krzyku. Kraahkanuva stał na pagórku i patrzył z dumą na swych żołnierzy.
Raterl w przebraniu udał się do chatki łowczyni nagród, Spatii. Zapukał w drzwi, a one same się otworzyły.
- Wejść!- powiedział głos z wewnątrz domu. Raterl wszedł do środka po cichu.
- Czego chcesz?- powiedział głos zza niego. On sam aż podskoczył ze strachu i odwrócił się. Piękny głos kobiety dobiegał z ciemności pomieszczenia.
- Chce opłacić twoje zlecenie… pani.
- A jakież zlecenie?- wtedy Raterl wyprostował się i powiedział:
- Zabicie Toa Cienia.

3. Spotkanie i przeszłość
Cytat:

Spatia podróżowała pieszo. Nie lubiła Rahi ani środków transportu. Była staromodna. Szła przez lasy i polany. Nie sądziła że tak trudno będzie znaleźć przedmiot transakcji. Przedmiot, którym był toa cienia. Była w tej branży od dawna, i kochała swoją robotę. Czuła się potrzebna. Tak było, choć może to dziwnie brzmieć. A jej przeszłość?

Dawno temu, około 1000 lat temu, na tropikalnej wyspie, Amazonii Były tam same kobiety, wyłącznie toa i matoranki elektryczności i wody. Spatia była podopieczną królowej Amazonek, jej jakby przygarniętą córką. Wojownicza królowa zabraniała sprowadzać istot o płci męskiej, uważała ich za nieczystych.
Królowa, dobra i ciepła w głębi serca, uległa jednak pokusom półboga, Lorda Zoraxa. Ten nakazał jej siebie poślubić i dzielić się tronem. Królowa zaślepiona miłością do demona sprowadziła gniew bogów, i kataklizm na swą wyspę. Legenda głosi, że tylko następczyni tronu przetrwała katastrofę.
Tak, była nią Spatia. Spatia potem zamieszkała u bogatego handlarza, który wychował ją. Później stała się z powołania toa. Czynienie dobra nie szło jej najlepiej, bo było ogarnięta chęcią zemsty na demonie który poślubił jej świętej pamięci matkę. Odeszła ze strony dobra, i została łowczynią nagród. Zaczęła zabijać dla widgetów. Zabiła parę ważniaków, m.in. przetrwałych kataklizm w świecie BIONICLE Makuta, troche DH i innych rzezimieszków. Ale i czasem niewinnych. Mimo to, czuła, że czyniłą dobro, przynajmniej dla tych co wykupywali jej usługi.
Raz, miała dostarczyć do jakiegoś ważniaka chodzącego w kapturze, tak zwanego Iceagex’a, włócznię przeznaczenia- potężny artefakt. Mógł on zabić nawet nieśmiertelnego. Mata Nui wie po co on był potrzebny temu Ice’owi. Ale Spatia pomyślała że byłoby to jej potrzebne do kolejnych zleceń, więc anulowała je, mówiąc że rezygnuje. Jednak włóczni nie oddała. Miała [Spatia] również niezwykły talent śpiewacki. Jej śpiew mógł przyciągnąć nawet najbardziej zatwardziałych mężczyzn. Mówi się że to jedna z mocy Amazonek. Mogła swoim śpiewem na zawsze zmiękczyć każdego samca.
Jednak jej nic nie mogło zmiękczyć. Swoją mocą elektryczności czasami nie udawało się jej pokonać wroga, lecz z włócznią przeznaczenia wszystko było wykonalne.

Kraahkanuva ze swoimi żołnierzami ukrywał się w podziemiach podbitego miasteczka. Rozmyślał nad kolejnym atakiem, coraz większe połacia ziem należały do niego. Teraz przypuści atak na wielkie miasto handlowe, Avorat. Potem Inalor, Budrat, Xenorlan, i na końcu stolica, Ecotor… ostatni punkt jego wędrówki uczyni go władcą całego świata. Ecotor to od tysiącleci przepowiadana stolica mrocznego imperium cienia. I teraz mity się spełnią. Od nich zależy wiktoria toa cienia, i jego armii. Ecotor spłonie jak mityczna Troja, i zatonie niczym legendarna Atlantyda. A na jego miejscu wybudowany zostanie potężny łańcuch fortec i generatorów cienia, które przykryją słońce, i nastanie wieczny mrok, noc polarna. Baterie generatorów wystarczą na 10 tysięcy lat panowania na świecie. To wystarczająco aby znaleźć wieczne źródło zasilania. Takowym może być tylko źródło energii równie nieskończone i potężne co serce Kraahkanuvy, a wystarczy nawet jego ułamek.
Kraahkanuva był bardzo niecierpliwy, mimo że żył od początku czasu i wiedział co to znaczy czekać.
Spatia zbliżała się do miasteczka. Stanęła na wzgórzu i patrzyła na spalone doszczętnie miasto. Na ziemi leżały tysiące zwłok matoran, toa i turaga którzy rządzili miasteczkiem.
Spatia obrzydzona widokiem aż tylu trupów, zeszła na dół do miasteczka. Gdy zobaczyła że wśród zmarłych są matoranki wody i elektryczności, oburzyła się i pobiegła szukać toa cienia.
Znalazła strzeżoną kryjówkę tyrana. Było to za miastem, w jaskini. Przy wejściu stało 2 strażników. Spatia czuła że to wydarzenie ujawni jej przeznaczenie. Żołnierze byli zajęci rozmową między sobą i gadali tak głośno że było ich słychać na kilkanaście metrów. Z jaskini wyszedł trzeci który ich uciszył. Kiedy się odwrócił strzała przebiła mu kark a on w skurczu pośmiertnym upadł na ziemię. Spatia wychyliła się i dwoma n raz strzałami zabiła dwóch pozostałych.
Wskoczyła jednym susem do jaskini. Tam zabiła sztyletem bezszelestnie strażników. W końcu trafiła do największej jaskini. Tam był tron z kamienia i parę obrazów z którymi toa cienia nie mógł się najwyraźniej rozstać.
Obejrzała wszystko dookoła i ujrzała portret samego tyrana. Ktoś złapał ja od tyłu i przyłożył do szyi sztylet.
- No proszę, odnalazłaś mój apartament łowczynio- powiedział Kraahkanuva. Przyciskał toa piorunów sztylet do szyi coraz mocniej.
Ona wygięła się do przodu i rzucił toa o ścianę. Ten szybko wstał i rzucił w nią sztyletem, a ona ominęła go w ostatniej chwili. Rzuciła się na toa cienia i przyparła go do ściany. Ich twarze się zbliżyły. Kraahkanuva złapał ją i obrócił, teraz ona była przyparta do ściany.
- I co teraz?- zapytał się. Spojrzał jej w oczy a ona jemu. Ujrzeli samych siebie w odbiciu oczu tego drugiego.
Ich twarz się zbliżyły i zaczęli czuć na nich swoje oddechy. Między ich oczyma pojawiły się zielone iskry, usta się zbliżyły i…

4. Odrzucenie i sekret
Cytat:

Nie pchała ich do siebie ich świadomość, odruch czy impuls. To było przeznaczenie.
- Giń idiotko!
Które Kraahkanuva zignorował… mimo że był potężny to jego umysł był jeszcze młody, nierozważny. Nie znał porażki. A nie, znał, ale jej nie akceptował.
Przewrócił Spatię na ziemię i poraził swoim paraliżującym miotaczem. Ta padła na ziemie niby martwa.
- Zabierzcie ją i przywiążcie gdzieś do jakiejś wielkiej skały, i zabierzcie broń!- powiedział do żołnierzy którzy właśnie się zebrali w pomieszczeniu.
- Gdzie wasza czujność?- mówił dalej- mogłem zginąć, a was zabiłbym we śnie jako duch!- krzyczał. Wyciągnął miotacz i strzelił potężną wiązką cienia. Żołnierze spłonęli. Zawołał następnych i kazał im zrobić to samo, tyle że dodatkowo posprzątać szczątki zabitych.
- Wyruszamy.- oznajmił- wyruszamy na Avorat.

Akarax był bardzo podniecony, nie przejął się swoją przemianą, zachowywał się jakby gdzieś się spieszył, a można to było poznać po jego pobudzonym zachowaniu.
- Musimy znaleźć łódź.- powiedział. - Raczej statek kosmiczny.
-… odwaliło ci? Skąd mam wytrzasnąć statek kosmiczny!? Łódź to jeszcze, jeszcze… ale statek kosmiczny?! To jakiś beznadziejny żart…
- Nie chcesz ze mną lecieć to nie leć. W takim razie załatw mi tylko jedno-osobową łódź, a ja zajmę się statkiem. Muszę tam lecieć. Coś mnie tam ciągnie…- Brik słuchał tego od niechcenia.
Akarax jeszcze pod koniec dnia znalazł sam łódź i statek, po czym zniknął. Brik został sam… po raz kolejny. Czyżby urazy z przeszłości zaważyły na jego przyszłości?

Hopi, matoran z Destronii, czekał przez dżunglę. Przed wrogiem? Nie. Przed Rahi? Nie. Z powodu jakiejś choroby umysłowej? Nie. No to przed czym? No, przed deszczem. Hopi był bardzo dziwny, wiedzieli o tym jego bracia z leśnej wioski. Ale Hopi ich nie lubił, nie lubił tych którzy nie lubili jego za takiego jakim jest. Jego największym wrogiem był Tak zwany Kalmahiczek, za nim jeszcze bardziej wszyscy nie przepadali, ale to on najbardziej wyśmiewał się z Hopiego. Z jego kolorów… fakt faktem, były one zróżnicowane, przeważał niebieski, czerwony i zielony, w różnych odcieniach. Czasami były jakieś normalne, srebrne elementy, ale to wszystko. Teraz biegł do swojej starej kryjówki. Opuszczonej świątyni Destro. To mała kapliczka.
Biegł przez las a deszcz coraz bardziej i mocniej uderzył o jego maskę Faxon. Skrył się pod dachem i patrzył. Raz to na kapliczkę raz to na deszcz. Duże krople niczym kule armatnie żłobiły w piaszczystej ziemi małe otwory. Coraz większe i większe. Aż deszcz ustał, a na ziemię spadł potoku gradu.
Ziemia się zatrzęsła, a podłoga pod Hopim zarwała się.
Spadł do ciemnej komnaty, tam nic nie było widoczne. Nagle lampiony w Sali zapłonęły, a jego oczom ukazała się sala ze złota i marmuru, pełna przepychu i bogactwa.
- Ale barok!- krzyknął żartobliwie. Odezwało się echo. Kiedy to powiedział lampiony zapłonęły większym płomieniem. Oświetliły one główne malowidło. Hopi podszedł do niego. Był tam wojownik, mocarny, potężny. Jednak druga część malowidła był odłupana, jakby wykrojona.

Wojownik wyglądał jakby z czymś walczył.
- Czego tu szukasz?!- zapytał głos zza Hopiego. Przerażony stanął jak wryty.
- Odwróć się abym mógł na cię spojrzeć!- powiedział jeszcze gniewniej głos brzmiący jak dzwon.
Hopi odwracał się powoli, aż ujrzał postać której by się nigdy nie spodziewał tutaj, na dole… sam nie wiedział czego.

5. Przemiana
Cytat:

- Czego chcesz?- pytał mocarny wojownik.
- Ja? Niczego…- wyjąkał Hopi, był bardzo zestresowany- tylko tak sobie tu… WPADŁEM…
- Nie może cię tutaj być- odrzekł szkarłatny wojownik siedzący na tronie- to miejsce do którego żaden Matoran nie może wejść, to miejsce dla Złotego Herosa!
Hopi spojrzał na malowidło. Ogień z pochodni oświecił je mocniej. Teraz widział że sama postać została wykonana ze złota.
- Zatem, co to jest ten…
- Złoty Heros? To boski wojownik z legend, który przepędzi Zło z tego świata…. Ale druga część malowidła przedstawiała to, z czym będzie walczył wojownik. Myślałem że zdołam poznać ta tajemnicę, i zdusić owo zło u źródła, zanim jeszcze się ujawni. Ale on, był pierwszy. Czekał już tam na mnie, pokonał mnie a brakująca część płaskorzeźby zabrał sam.
Nigdy nie zaponę tego spojrzenia, i srebrnego pancerza, oplatającego ciemność…
Hopi chciał przerwać, ale nie zdążył. Wojownik wstał, a jego miecz zapłonął. Teraz było widać go w całej okazałości. Wymierzył mieczem w malowidło.
- Skoro tu trafiłeś, to musi to być jakiś znak- wybełkotał z przejęciem olbrzym- Złoto wojownika, powiedz nam, czy to jest wybraniec?
Malowidło jak było, tak ….. było. Nic się nie zmieniło.
- Skoro to nie ty jesteś Wybrańcem, to musisz zginąć, nikt niepożądany nie może znać sekretu!- I wtem coś zaczęło się dziać, raptem malowidło zaczęło się świecić, i promień światła z niego strzelił w światełko sercowe Hopiego. Cały Hopi zaczął się jarzyć złotą poświatą, tak jasną że szkarłatny wojownik zasłonił oczy. Kiedy wziął swą wielką łapę z przed oczu, nie widział małego dziwnego matowana, ale wspaniałego toa pokrytego złotem. Cóż, przestał być taki wspaniały, kiedy światło padło, a z cienia wyszedł równie pstrokaty toa co Hopi… ciemno niebieska Faxon, srebrny tułów, czerwone ręce i zielone nogi… tak, to był Hopi.
- Już nie jestem Hopi- rzekł wojownik, podnosząc miecz- od tej pory moje imię będzie legendą. Mój imię będzie wysławiane przez filozofów, uczonych i zwykłych matoran- moje imię będzie tak straszne, że najgorsze potwory będą przed nim drżały, i chowały się w cieniu swych panów. Oni zaś, źli władcy tego świata, będą czuli całe życie mój oddech na swoim karku, i ustanie on dopiero dych głowy zostaną ścięte- bo wtedy dobro zwycięży, i nastanie era szlachetności, i dobra!- Hopi przestał mówić, cichszym głosem powiedział- Moje imię brzmi…- wtedy usłyszeć można było huk błyskawicy na zewnątrz świątyni- nazywam się… Hipix, co znaczy potęga światłości!
Kraahkanuva był bardzo przejęty tym co się stało w jaskini, ale był dyktatorem, pełnym chłodu i arogancji, nie mógł sobie pozwolić na sentymenty. Avorat było stolicą handlu, tam się on rozwinął najbardziej. Tam również Kraahk szukał nowego pachołka na generała, zwany był Skorpionem Barbarzyńcom. Tak naprawdę był to prosty handlarz, który nielegalnie sprzedawał broń. Miał on jednak nadzwyczajne umiejętności i był wykwalifikowanym żołnierzem. Kiedyś służył na dworze Lorda Zoraxa, byłego Skakdi, teraz potężnego szlachcica w Xenorlan. Był jednym z najbardziej nieudanych eksperymentów Spiriaha, Makuty.
Kraahkanuvie zależało tylko na Scorpie, i tylko jego chciał zwerbować, w zamian za część swojej mocy. Scorp stał by się wtedy 10-krotnie silniejszy i byłby bardziej warty rekrutacji.
Spatia uwolniła się z jaskini. Kraahkanuva zabił ją, tj. ona powinna tego nie wytrzymać, ale czuła że coś nie pozwoliło jej odejść. Musiała szybko uciekać z jaskini. Chciała podążyć za tym, jak uważała, pociągającym brutalem.
Biegła przez lasy i polany. Myślała o ich zbliżeniu, o tym co chyba oboje czuli. Miłość? Nie. Przeznaczenie.

6. Awaryjne lądowanie
Cytat:
6.
Akarax podążał przez kosmiczną pustkę. Mijał różniste planety, ale jego uwagę przyciągały te najjaśniejsze. Statek był małym stateczkiem. Było tam miejsce dla jednej, może dwóch osób. Ale łódź zajmowała połowę statku.
Akarax włączył auto-pilota, był zmęczony i pragnął odpocząć. Położył się do łóżka i dość szybko przysnął. Śniły mu się najrozmaitsze rzeczy. Począwszy od Brika do celu jego podróży. Ale ten o Briku był najgorszy. Śniło mu się że, Brik przeszedł na stronę zła, a różne planety padały u jego stóp. Akarax często opiekował się nim i był bardziej dojrzały niż on, choć mogłoby się wydawać inaczej.
Obudził się po jakiejś godzinie, chyba jak dotąd najgorszej w jego życiu. Komputer pokładowy wszczął alarm- skończyło się paliwo. Akarax poklepał się po czole. Zwyczajnie zapomniał o tym żeby zatankować go przed startem. Jedynym wyjściem, było lądowanie awaryjne.
W pobliżu była jedna, jedyna planeta, spowita w ciemnościach. Wyglądała jakby była z metalu.
Kiedy lądował pośród burz, i zamieci, widział że cała planeta jest jednym wielkim cmentarzyskiem statków i maszyn. Szczątki robotów, rozerwane każde w ten sam sposób na tułowiu, walały się wszędzie. Akarax spojrzał w niebo, nie było na nim gwiazd, wszystko przysłaniał dym, była to kraina wiecznej ciemności.
- Zgroza…- wymamrotał pod nosem. Zobaczył jeszcze funkcjonującego robota, był też rozerwany, ale jeszcze iskrzył i coś bełkotał.
- Meltrox, Meltrox!- jęczał konający złom.- To jego sprawka.. Meltrox… strzeż się Meltroxa…
- Co? Kto to jest, ten „Meltrox”?- pytał z przejęciem Akarax. Nie uzyskał odpowiedzi, głowa maszyny opadła, a z jej rany przestały się wydobywać iskry.
Akarax zasłonił uszy, wszędzie wokół było słychać alarm, tak donośną syrenę, o takim obrzydliwym i nieznośnym dźwięku, że Akarax nawet padł na ziemie ż krzykiem. Ogłuszony
znalazł kryjówkę i schwał się tam.
Na niebie zobaczył dziwne, bezzałogowe myśliwce. Były niezbyt duże, nawet mniejsze od toa. Zatrzymały się w powietrzu, i przekształcając się w coś nowego wylądowały. Teraz wyglądały jak wielkie pająki. Miały 4 odnóża, odwłoki pod którym miały wielkie żądła.
Rozejrzały się wokół i zeskanowały otoczenie. Nie wykryła Akaraxa, Bo nie był maszyną, lecz Biomechem.
Wtedy wstały na tylne nogi, ich ciała zmieniły się w korpusy humanoidalnych maszyn. Podeszły do umarłego przed chwilą robota. Przyjrzały mu się z uwagą, jedna z nich (przywódca) zbliżyła się do martwego mechanicznego ciała i uderzyła go kilkakrotnie kończyną. Najwyraźniej wódz sprawdzał czy ten nie żyje. Pozostałe zainteresowały się statkiem Akaraxa. Weszły do środka, a potem powiedziały coś w robotycznym języku do dowódcy. Ten przytaknął i zmienił się z powrotem w myśliwiec i odleciał. One podłożyły coś pod statek i odeszły. Jedna z nich odleciała, a druga jeszcze się rozglądała. Akarax poruszył się nieostrożnie i maszyna spojrzała się w jego stronę. Jednak mało ją obchodziło co było źródłem hałasu i zabrała ciało martwego robota. Zmieniła się w myśliwiec jak poprzednie i poleciała za nimi w zawrotnej prędkości.

Hipix, jak sam siebie nazwał, stał po środku komnaty i rozglądał się wokół. Kolejna błyskawica na zewnątrz huknęła ale jeszcze mocniej. Usłyszał trzask i huk, podszedł pod
szczelinę przez którą wpadł do pomieszczenia. Słyszał krzyki bezbronnych rahi, uwięzionych w lesie. Wyskoczył przez dziurę, i stanął przy kapliczce. Patrzył jak bezbronne rahi uciekają przed ogniem. Burza spowodowała pożar w puszczy. Hipix nie mógł patrzeć na cierpienia niewinnych rahi.
Szkarłatny wojownik podszedł do dziury i powiedział pod nosem:
- O to narodziny nowego herosa… może nie jest złoty, ale ma złote serce…- potem znów przybrawszy swój mroczny wyraz twarzy, powrócił na swój tron. Zasiadł, a tron obrócił się i schował w korytarzu, który otworzył się za nim. Korytarz zamknęły kamienne wrota.

7. Dziwna Planeta
Cytat:
Akarax wyszedł z kryjówki rozglądając się wokół. Nie było śladu wroga, i wciąż unosił się smród z dyszy silników maszyn które odleciały. Akarax wspiął się na dużą górkę złomu i spojrzał aż na horyzont. Cała planeta była jednym wielkim śmietniskiem. Panowała na niej wieczna noc, w oddali było widać coś co wyglądało jak miasto.
Ogromne błyskawice z generatorów budowli miotały w niebo przenikając przez ciemne szpary między szarymi chmurami. Wszędzie unosił się dym i swąd spalenizny.
Wielkie kable przecinały może śmieci i metalowych blach niczym rzeki szczyty górskie.
Akarax musiał podnosić nogi wysoko niczym bocian, by nie zaplątać się w sterty kabli, przekładni i okruszyn żelaza.
Akarax przewrócił się i zaplątał próbując podnieść się.
Wielka eksplozja wzniosła w górę tumany ognia kurzu i pyłu. Gdy zabłąkany podróżnik odwrócił się zobaczył zgliszcza swego statku. Teraz stanie się on częścią tego bezkresnego oceanu tych zgliszczów.
Kilka godzin zajęło Akaraxowi dojście do granic miasta. Z daleka nie było jednak widać nie przeniknionych murów metropolii. Były one wysokie na kilkanaście metrów. Pokryte były małymi światełkami i diodami, w kolorze niebieskim. Jedyne co było przez ich wielkość dane do zobaczenia to szczyty ów generatorów które anty- makuta ujrzał z daleka. Czasami w drodze zasłaniały mu widok pagórki żelastwa. Jeden nieostrożny krok powodował lawinę która perfidnie przysypywała Akaraxa.
Wrota miasta zaczynały się rozchylać. Akarax znów usłyszał charakterystyczny świst i furkot wydawany przez maszyny które spotkał tuż po wylądowaniu w tym dziwnym świecie.
Padł na ziemie kiedy maszyny przeleciały jakieś dwa metry nad nim. Wleciały przez ledwo uchylone wrota i poszybowały dalej.
Akarax pomyślał że jedynym sposobem na zyskanie informacji o tym miejscu jest skontaktowanie się z miejscowymi „tubylcami”. Wślizgnął się ledwo między drzwi. Był teraz na rozległym i opustoszałym dziedzińcu. Wokół było wiele domów które uznała cywilne. Mały robot przebiegł tuż przed znużonym wędrowcem, przewracając go na ziemię nie umyślnie. Schował się w jednym z domków i przestraszonym wzrokiem rozglądał się wokół. Akarax podszedł do niego na jakieś kilka kroków, może dwa. Dopiero kiedy zbliżył się do okna przez które robocik wyglądał, ten odnalazł go wzrokiem i dosłownie przerażony upadł na ziemie i przeczołgał się do ściany. Wyglądał tak żałośnie że Akaraxowi zrobiło się go żal.
- No choć mały. Nie zrobię ci krzywdy!- mówił wyciągając do przestraszonego rękę. Maszyna była albo tak przerażona że niedowidziała, albo miała słaby wzrok, bo dopiero kiedy ręka Akaraxa zbliżyła się o 20 cm od twarzy robota, ten ją zauważył i wzdrygnął się. Wymknął się drugim wyjściem z chatki i uciekł. Akarax popchnięty przez uciekającego przewrócił się i zobaczył jak ten chowa się za maszynami, tymi samymi które spotkał na początku Akarax.
Te podeszły do Anty- makuta, złapały go pod pachę i zaniosły w centrum miasta.
Tam doszli do czegoś na wzór pałacu. Wielkie wrota rozszerzyły się i weszli. Maszyny rzuciły Akaraxa na śliską i złotą posadzkę, po czym wyszły.
- Po co to przybyłeś?- powiedział złoty, humanoidalny robot o wyglądzie Buddy siedzący po turecku na złotej poduszce na środku komnaty.
- Ja? Zabłądziłem… proszę o pomoc. Wydaje mi się że jesteś wodzem tutejszej ludności i- Akarax nie mógł złapać oddechu. Przytłaczał go ogrom i przepych tego miejsca. Wszystko było tu ze szczerego złota. Czasami lampa zaświeciła w ściany pod takim kątem, że blask oślepiał Akaraxa powodując u niego migrenę.
- Myślę że nie mogę ci pomóc. Widzisz, nazywam się Meltrox, jestem władcą tej planety, i nie pozwolę żeby ktokolwiek stąd odleciał. Widzisz, ta planeta jest tajna, i gdyby ktoś ją odkrył i z niej odleciał, naraziłby nas na atak łowców technologii, którzy zdewastowaliby naszą planetę.
- Przecież ona i tak jest już zdewastowana!- krzyknął Akarax. Z ciała Meltroxa wystrzeliły metalowe macki, które uniosły w górę Akaraxa i poraziły prądem. Meltrox wstał z tronu gdy Akarax padł na ziemię nie przytomny.
- Nie pozwolę byś stąd uciekł głupcze- mówił władca planety. Jego dłonie zostały rozerwane od środka przez wielkie pazury. Meltrox zdarł z siebie swoją humanoidalną złotą pokrywą jak cienką bibułę. Niczym motyl z poczwarki ukazał swoje prawdziwe wcielenie. Była to wielka bestia, z metalu, pełna kabli, przekładni i mechanizmów, zaawansowanych technicznie. Błyski energii prześwitywały przez pancerz potwora.
- Zabrać go- powiedział do maszyn, które równie szybko jak przyniosły wędrowca do pałacu, wyniosły go.
Zabrały go na środek dziedzińca, które ożyło, było tam pełno małych robotów, które ze strachem i brakiem nadziei w oczach patrzyły na skazańca. Maszyny były gotowe do zabicia Akaraxa.
Ale wszystko to się urwało, bowiem gdy Akarax usłyszał huk, stracił przytomność. Obudził się w dziwnej jaskini, w otoczeniu dziwnych, bo w tym przypadku z nadzieją patrzących na niego robotów.
Tymczasem, Kraahkanuva szykował się do ataku na kolejne miasto, w celu zwerbowania wojownika Scorpiona na stanowisko generała swej armii…
Avorat czeka zagłada.

Bohaterowie:
Kraahkanuva- upadły bóg, stworzł sobie ciało śmiertelnika. Gdyby żł ws naszym świecie byłby przeciwieństwem Chrystusa- jest złym mesjaszem i łączyło by ich tylko to że obaj są śmiertelnymi wersjami bogów.
Kraahkanuva jest agresywny, władczy i arogancki. Nie zna strachu i zna jedną zasadę- tylko najsilniejszy przetrwa, i to on jest tym najsilniejszym.
Moce Kraahkanuvy nie dorównują jego mocy kiedy był bogiem, lecz posiada około 50% swojej boskiej mocy. Czyli w tym mrok, nekromancja i inne mroczne sztuki.

Spatia- była Amazonka i łowczyni nagród. Jej nowym zleceniem jest zabicie Toa Cienia. Jej przeszłość jest mroczna i tajemnicza, a jej umiejętności łowcy niezrównane. Więcej o niej w trzecm odcinku serialu.

ciąg dalszy bohaterów nastąpi....


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Amon Sol dnia Czw 23:15, 11 Lis 2010, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy podoba wam się mój FF?
Tak
100%
 100%  [ 3 ]
Nie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
ChaosMaster
Mod (ekspert od Worms)
Mod (ekspert od Worms)



Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Znikąd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:20, 31 Paź 2008    Temat postu:

Heh. A co ja się śmieje?...

No więc... Jak to opisać? Super! Początki są dobre, co tutaj udowodniłeś Very Happy Spatia w roli zabójczyni? Jak miło... Mi się baaardzo podoba, dam 10/10


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy podoba wam się mój FF?
Tak
100%
 100%  [ 3 ]
Nie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
Takanui
Mod (ekspert od Bionicle)
Mod (ekspert od Bionicle)



Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:54, 31 Paź 2008    Temat postu:

Według mnie, to ja już wiem:
-wpierw Spatia miała cię zabić!
-ale później się w sobie zakochaliście!XP - 6/10.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy podoba wam się mój FF?
Tak
100%
 100%  [ 3 ]
Nie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
Amon Sol
AMON
<b><u>AMON</b></u>



Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:06, 02 Lis 2008    Temat postu:

Dodałem nową część plus rubryka na postacie, która bede uzupęłniał o bios jednej postaci za kazdą częścią. Oceniać!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy podoba wam się mój FF?
Tak
100%
 100%  [ 3 ]
Nie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
ChaosMaster
Mod (ekspert od Worms)
Mod (ekspert od Worms)



Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Znikąd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:38, 02 Lis 2008    Temat postu:

No i kolejna fajniuśna część. Tak szczerze trochę nudą zawiało, ale jest spoko. Za dodanie Brikfesta masz u mnie plusa. Dam 9+/10.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy podoba wam się mój FF?
Tak
100%
 100%  [ 3 ]
Nie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
Adamziomal
Dominus et Deus
<b><u><i>Dominus et Deus</b></u></i>



Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 504
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:08, 04 Lis 2008    Temat postu:

Pierwsza część 9.5/10, druga - 9.9/10.

Pewnie domyślacie się kto to Akarax...


Ja nie wiem - Ner


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy podoba wam się mój FF?
Tak
100%
 100%  [ 3 ]
Nie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
Amon Sol
AMON
<b><u>AMON</b></u>



Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:24, 10 Lis 2008    Temat postu:

Nowa część! Końcówka jest gorąca! xD No ale prosże o ocenki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy podoba wam się mój FF?
Tak
100%
 100%  [ 3 ]
Nie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
ChaosMaster
Mod (ekspert od Worms)
Mod (ekspert od Worms)



Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Znikąd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:31, 10 Lis 2008    Temat postu:

No, proszę proszę xD. Ta część jest "superofa i fajńóśna", czyli 10/10

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy podoba wam się mój FF?
Tak
100%
 100%  [ 3 ]
Nie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
Adamziomal
Dominus et Deus
<b><u><i>Dominus et Deus</b></u></i>



Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 504
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:46, 10 Lis 2008    Temat postu:

Nie mogę się powsztrzymać od dania 10/10. Magicznie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy podoba wam się mój FF?
Tak
100%
 100%  [ 3 ]
Nie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
Amon Sol
AMON
<b><u>AMON</b></u>



Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:02, 17 Lis 2008    Temat postu:

Nowy odcinek! Czytać i oceniać!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy podoba wam się mój FF?
Tak
100%
 100%  [ 3 ]
Nie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
ChaosMaster
Mod (ekspert od Worms)
Mod (ekspert od Worms)



Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Znikąd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:12, 17 Lis 2008    Temat postu:

Tak szczerze to nie trawię trochę tej części. Ciekawie się, kto to jest ten koleś, co spotkał Hopiego. Dam mimo tego nie strawienia 9/10. Ale nie zniechęcaj się, rób dalej! To tylko ta część jakaś taka dziwna mi się wydała, ale jak bym teraz ogólnikowo chciał ocenić, to bym dał szczere 10/10 Very Happy

Koniec posta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy podoba wam się mój FF?
Tak
100%
 100%  [ 3 ]
Nie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
Takanui
Mod (ekspert od Bionicle)
Mod (ekspert od Bionicle)



Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:00, 18 Lis 2008    Temat postu:

Ciekaw jestem co to za postać tam jest, że się nawet jej Hopi nie spodziewał.Wink - 8/10.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy podoba wam się mój FF?
Tak
100%
 100%  [ 3 ]
Nie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
Adamziomal
Dominus et Deus
<b><u><i>Dominus et Deus</b></u></i>



Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 504
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:16, 22 Lis 2008    Temat postu:

Jakaś taka nijaka ta część...No nie wiem. Dam 9,5/10.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy podoba wam się mój FF?
Tak
100%
 100%  [ 3 ]
Nie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
Amon Sol
AMON
<b><u>AMON</b></u>



Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:24, 29 Lis 2008    Temat postu:

New chapter! Co? Nie. nie jedna część! Dwie, tak jak obiecałem, ta za zeszły weekend i obecny! Odcinki "Przemiana" i "Awaryjne lądowanie" już są!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy podoba wam się mój FF?
Tak
100%
 100%  [ 3 ]
Nie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
ChaosMaster
Mod (ekspert od Worms)
Mod (ekspert od Worms)



Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Znikąd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:44, 29 Lis 2008    Temat postu:

"Przemiana"

Najbardziej spodobało mi się, jak mówił Hopi/Hipix o tym strasznym imieniu. Ale jednak tu dobre rzeczy się kończą. Znowu zawiało nudą, już myślałem, że nie doczytam do końca, ale jednak się zmusiłem. Za tą cześć dam 6/10.

"Awaryjne lądowanie"

Tu już trochę lepiej, ale niewiele. Moim zdaniem niepotrzebnie dałeś końcówkę z Hipixem, bo akurat tutaj jest ona zbędna. Powinieneś wziąć tylko wątek z tytułowym awaryjnym lądowaniem Akaraxa. 7/10.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wormsandbionicle.fora.pl Strona Główna -> Fan Fic & Work Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin